W dniach od 9 do 10 listopada 2BDW znowu była na szlaku!
Tym razem eksplorowaliśmy Beskid Mały, który mimo niewielkiej odległości z Bielska-Białej nie jest zbyt częstym gospodarzem naszych wędrówek.
Pierwotny plan zakładał dotarcie na Babią Górę. Pod koniec pierwszego dnia byliśmy na dobrej drodze, aby dopiąć celu, jednak ze względu na załamanie pogody musieliśmy zmienić nasze plany. Po nocy spędzonej w namiocie przy akompaniamencie konkretnej ulewy skierowaliśmy nasze kroki ku Kalwarii Zebrzydowskiej. Choć odległość do przejścia była bardzo podobna, plan wydawał się nam bardziej rozsądny.
Sporym utrudnieniem był fakt, iż nasza mapa kończyła się w pewnej odległości przed Kalwarią… Zaufaliśmy jednak naszym przeczuciom i skierowaliśmy się czarnym szlakiem ku nieznanemu. Było już całkiem ciemno, kiedy z nadzieją w głosie zapytaliśmy napotkanego mężczyzny, czy na pewno idziemy w dobrym kierunku. Po pozytywnej odpowiedzi zostaliśmy odprowadzeni na ścieżkę, która miała być najkrótszą drogą do Sanktuarium. Nadal nie wiedzieliśmy jednak, czy zdołamy zdążyć na ostatnią mszę świętą.
Brakowało już tylko piętnastu minut do godziny osiemnastej. Łudziliśmy się, że może cel będzie za najbliższym zakrętem… Później liczyliśmy na to, że jednak ostatnia msza odbywa się o osiemnastej trzydzieści… Ostatecznie dotarliśmy do klasztoru kilka minut przed dziewiętnastą, założyliśmy mundury i… naciskając klamkę usłyszeliśmy kapłana, który właśnie witając wiernych rozpoczynał mszę świętą. Trafiliśmy w punkt!
Komentarze Ilość komentarzy: 3